wtorek, 18 listopada 2008

Zawalczyli

W niedzielne popołudnie nasi juniorzy rozegrali mecz z rówieśnikami z „Gwardii” Wrocław. Przyjechał do nas przeciwnik trudny, który po 5 rozegranych w lidze meczach zajmuje 2 miejsce z dorobkiem 8 punktów zdobytych w 5 meczach. Liderem w naszej grupie jest zespół „TOP” Bolesławiec. Nasi juniorzy zajmują ostatnie miejsce w grupie z dorobkiem 6 punktów zdobytych w 5 meczach.
O zwycięstwie mogliśmy jedynie skrycie marzyć, bo przynajmniej na dzisiaj juniorzy z Wrocławia są poza naszymi możliwościami. Można było się tylko zastanawiać czy naszych nie sparaliżuje strach i dla gwardian wyprawa do Góry okaże się w efekcie przysłowiową „bułką z masłem”.
I set podopieczni trenera Daniela Panka przegrali gładko i bardzo wysoko. Widać było różnice w umiejętnościach i ogranie wrocławian. Dziwić się temu nie należy, gdyż nasi juniorzy uprawiają siatkówkę czysto amatorsko. Juniorzy „Gwardii” są uczniami szkół sportowych, których głównym zajęciem jest trenowanie, trenowanie, trenowanie. To zespół z innej bajki. Wynik 5 do 25 w pełni oddaje przebieg tego seta.
W drugim secie naszym szło już znacznie lepiej i tanio swojej skóry nie sprzedali. Przegraliśmy do 17 do 25, ale na parkiecie było już znacznie ciekawiej.
Niezwykle emocjonujący był trzeci set. Trener wrocławian widząc, iż porażka w Górze mu raczej nie grozi wprowadził na parkiet kadetów, by ci się ogrywali. I zrobiło się ciekawie. Nawiązaliśmy równorzędną walkę z gośćmi. Kilka razy obejmowaliśmy nawet prowadzenie. Publiczność żywo dopingowała naszych juniorów, którzy chwycili „wiatr w plecy” i uwierzyli, że mogą urwać przeciwnikom chociaż jednego seta. Nasi walczyli bardzo ambitnie i z ogromnym zaangażowaniem. W końcówce naszym zabrakło szczęścia i skuteczności. Przegraliśmy ostatniego seta do 22. Górowska publiczność podziękowała naszym młodym siatkarzom gorącymi oklaskami.
Było to ostatnie spotkanie naszych juniorów w I grupie eliminacyjnej. Zajęliśmy ostatnie miejsce, bo cuda zdarzają się rzadko. Płacimy frycowe za lata nieobecności na parkietach. Ważne jest jednak to, że naszym chłopakom chce się grać. Jeżeli im i trenerowi wystarczy konsekwencji i ambicji możemy przeżyć – w przyszłości – niejedno sportowe wzruszenie.



Od lewej: Mieszko Sowiński, Norbert Sokołowski, Mateusz Kawka, Mateusz Lawer, Jakub Jasiak, Jan Rogowski, Mateusz Zając, Mateusz Boziańczuk, Jacek Bujko, Seweryn Kubicki, Michał Szymański, Maciej Muszyński
































































Brak komentarzy: